wtorek, 18 września 2012

ALEXANDRIA

Wiecie, strasznie niefajne jest to, że w Polsce tak trudno o piękne tkaniny... Kiedyś, w zamierzchłych czasach, kiedy zaczynałam swoją przygodę z rękodziełem tworząc biżuterię tak samo było z półfabrykatami, kamieniami. Teraz nie ma z tym problemu, ale wtedy... coż, bardzo szybko zaczęłam się przyglądać temu do czego ludzie mają dostęp zagramanicą. I zaczęły się zakupy za oceanem. I chyba sytuacja się powtarza :). Oglądam sobie amerykańskie etsy i ślina mi cieknie. Jestem zauroczona tkaninami Amy Butler, Michaela Millera, Patricii Bravo. A że do cierpliwych osób to ja raczej nie należę, hasło 'kcem' szybciutko przeistacza się w 'mam' :). Głównie za sprawą projektanta, którego odkryłam w zeszłym miesiącu. Pan nazywa się Alexander Henry i tworzy istne dzieła sztuki, energetyczne obrazy na materiale, coś wspaniałego. Wczoraj dostałam pierwszą paczuszkę z usa i ostro ruszyłam z szyciem. Dziś pierwsza porcja torebek z tkanin tego cudownego projektanta.
Sprawy techniczne: Klientki często dopytywały o możliwość doczepienia jakiegoś paseczka do moich Biglovów. Trochę się opierałam, bo to jednak klasyczne kopertówki, ale znalazłam kompromis - teraz każda torebeczka jest zaopatrzona w dyskretny sznureczek. Jeśli ktoś chce nosić Biglova tradycyjnie, w ręku, można go schować w środku, jest zupełnie niewidoczny. A jeśli ktoś woli mieć wolne ręce - wyciągamy sznureczek i torebkę można nosić na ramieniu a nawet na krzyż.
I jeszcze jedno - nowe torebki wystawię w Craft Factory niebawem, ale jeśli ktoś chciałby zanabyć coś z prezentowanych nowości natentychmiast, to bardzo proszę o maila (ilość bardzo ograniczona, kto pierwszy ten lepszy ;)).







0 komentarze:

Prześlij komentarz