środa, 31 marca 2010

PREZENTY URODZINOWE

Miałam dwa Baranki do obdarowania :). Pierwszy to moja kochana, wiecznie dwudziestoletnia przyjaciółka (to już wersja forever Sylwuś :)). Wreszcie doczekałam się okazji, żeby zaczęła nosić coś filcowego. Wyprodukowałam więc wypasiony komplecik - duża, pojemna torba, etui na telefon, kosmetyczka i etui na klucze. Drugi Baranek to koleżanka mojej córy. Dla niej powstała mini torebeczka, którą można nosić tradycyjnie lub na pasku. Nie było innej opcji - kwiat musiał być różowy :).

sobota, 27 marca 2010

NOWE TOREBECZKI

Mówią, że potrzeba jest matką wynalazku. Moja pierwsza torebka, z której tak się cieszyłam, została zaanektowana przez małego szkodnika, czyli moją Karolinkę. I zostałam znów bez torebki. A że w moim przypadku potrzeba tworzenia czegoś nowego jest silnie wykształcona, nie było mowy, żeby druga torba była taka sama. No to jest inna :). Mały szkodnik już się czai, ale tym razem będę walczyć. Swoją drogą, zna ktoś sposób na pozbycie się 10-cio letniej modnisi z własnej szafy? Już chyba mole mają więcej skrupułów...

czwartek, 18 marca 2010

PO TARGACH

Nazwa "Ruiny Teatru" nie była symboliczna... To BYŁY ruiny... Zimniej niż na zewnątrz plus przeciąg. Ogólnie ciekawe doświadczenie, ale organizatorzy powinni uprzedzić, że warunki nie przypominają normalnych targów. Tyle dobrze, że mieliśmy dach nad głową i McDonaldsa z kawą naprzeciwko.

Moja kochana pomocnica, córcia Karolinka, bardzo dzielnie mi towarzyszyła

Kożuch niewiele zdziałał, nie mam pojęcia jakim cudem się nie pochorowałyśmy po tej "przygodzie"

piątek, 12 marca 2010

TARGI

A teraz proszę się nie śmiać, ale musiałam to udokumentować:

Tak wygląda moje podstawowe narzędzie pracy. Dla jasności - kiedyś to była zwyczajna, prosta igła. Teraz jest to MOJA igła, dopasowana do moich osobistych palców :). Nawiasem mówiąc jest to też jedyna igła, której nie zgubiłam i nie złamałam (jeszcze).

Miałam wyjaśnić, czemu na blogu było kilka dni przerwy. Otóż jadę jutro do Gliwic na Wystawę Minerałów i Wyrobów Jubilerskich. No i musiałam się przygotować, bo troszkę zostałam ogołocona z tworów filcowych, które chcę zaprezentować przede wszystkim. Namawiam gorąco wszystkich zainteresowanych do odwiedzenia tych targów, bo po pierwsze zdarza się niepowtarzalna okazja zobaczyć i podotykać wszystko osobiście. A po drugie jedzie ze mną biżuteria i zakładki do książek, które będą naprawdę w atrakcyjnych cenach, ponieważ potrzebuję miejsca na nowe rzeczy. Prawdziwa gratka! :) A w ogóle to każda osoba, która odwiedzi moje stoisko i powoła się na bloga otrzyma 10% zniżkę. Wystawa odbywa się w Gliwicach w Ruinach Teatru Miejskiego przy Alei Przyjaźni 18, w sobotę i niedzielę od godziny 10. Zapraszam serdecznie!

TOREBKOWE CUKIERECZKI

Te malutkie torebeczki podbiły już serca wielu Pań. Cieszy mnie to, bo praca przy nich to czysta przyjemność, zwłaszcza kiedy można pofolgować wyobraźni i tworzyć całe łąki kolorowego kwiecia.

TORBY W ROZMIARZE M

Po malutkich torebusiach na drobiazgi najważniejsze przyszedł czas na torby trochę większe, mieszczące również książkę, notatnik itp. Te mają trochę inny kształt oraz wszyte w środku kieszenie, których zapomniałam obfocić, co właśnie sobie uzmysłowiłam. No to następnym razem, bo mam jeszcze trzy dodatkowe kolorki i dwie zupełnie rozgrzebane.


KOSZYKI WIELKANOCNE

Nadrabiam kilka dni przerwy. W blogowaniu, bo na pewno nie w pracy. Robiłam po prostu kilka rzeczy naraz, potem napiszę dlaczego. Dziś była zbiorcza sesja zdjęciowa. Zaczynamy wielkanocnie, tym razem bez jaj, za to dla jaj ;). Koszyki i koszyczki.


sobota, 6 marca 2010

TOREBKI

Torebeczka w fioletach i trochę inny kształt - okrągłe torebki na rękę mogące również służyć jako kosmetyczki. Dziś nic nie robię po tym maratonie. Zdrętwiał mi palec :). Idę odpoczywać.



czwartek, 4 marca 2010

MAM TORBĘ :)

No i stało się. Moja pierwsza torebka zaistniała, w końcu wyszła ze sfery wyobraźni. Oj długo się do niej przymierzałam. Bo wiecie, żeby była jasność - Wy tu jesteście świadkiem cudu :). Jakubowska jeszcze miesiąc temu nie lubiła igieł. Zwykłe przyszycie guzika opatrzone było zrzędzeniem i było odwlekane do granic możliwości. Nie wiem co się stało. Dziś czuję się tak, jakbym robiła to od zawsze. No nie powiem, zdarzyło mi się przyszyć palec do kuferka, tudzież etui do dżinsów. I nie powiem, żeby kłucie nie bolało. Boli. I towarzyszą temu różne "zaklęcia". Ale. Ale powstaje coś fajnego. I to jest przyjemne. Silniejsze niż obawy wszelkiej maści. U mnie koniec z upychaniem portfela po kieszeniach. Jakubowska ma w końcu torebunię na drobiazgi :). Ta jest moja. Dla innych się szyją :).

wtorek, 2 marca 2010

TROCHĘ INNE BROSZKI

FILCOPISANKI DO POWIESZENIA