piątek, 15 czerwca 2012

GRRRRR......

Jestem zła. Bardzo zła. Dwa dni walczyłam z przemeblowaniem pracowni. Nosiłam się z tym zamiarem długo, przez półtora roku wiele się zmieniło i potrzebowałam przeorganizowania miejsca pracy. To były ciężkie dni. Bo choć "przemeblowanie" może brzmi łagodnie, u mnie to była rewolucja. W zasadzie nic, żaden mebel nie pozostał na swoim miejscu. Musiałam przetoczyć także szafę z ciuchami (tak wyszło, że musi stać w pracowni), a że ja muszę wszystko szybko, już, na wczoraj, to ciuchów wyjmować mi się nie chciało. Ufff, jeszcze mnie wszystko boli. No i przykręcałam do ścian ikeowe półki. Pierwsza to był majstersztyk: najpierw wywierciłam w ścianie 16 dziur tylko po to, by stwierdzić, że są w złych miejscach. Po wywierceniu kolejnych 16 dziur we właściwych miejscach i zamontowaniu półki okazało się, że kołki były za słabe i półka zawisła szyderczo pod dziwnym kątem. Wizja wykręcania kołków i wiercenia kolejnych dziur mnie przerosła, więc wkręciłam podpórki. Półka się trzyma, nic z niej nie spada, jest dobrze :). Za to nauczona doświadczeniem, z podniesionym ciśnieniem, drugą półkę zamontowałam perfekcyjnie. Tylko dokręcenie śrub okupiłam nowymi odciskami, ale to tylko dlatego, że nadal nie mam elektrycznej wkrętarki (o którą proszę na każdą gwiazdkę) i musiałam się męczyć lekko wyrobionym śrubokrętem. Ale za to na półce można usiąść, trzyma się doskonale.
A czemu jestem zła? No bo: urządziłam sobie praktyczną, miłą pracownię (jakimś cudem zrobiła się optycznie dwa razy większa), mam w niej (pewnie chwilowo) idealny porządek, pęd do pracy aż mi huczy w głowie... Popracowałam jakieś 3 godziny... Strzelił mi pasek napędowy w maszynie! Po prostu tragedia... Czasem mam wrażenie, że złośliwość rzeczy martwych ukochała mnie sobie o wiele bardziej, niż jestem w stanie wytrzymać ;). Bardzo nieodwzajemnioną miłością ;).
Dziś pół poranka latałam z córą za sukienką na bal kończący podstawówkę. To prawdziwe wyzwanie dla ludzkiej cierpliwości. Przeszłyśmy całą giełdę i nie widziałam żadnego błysku zainteresowania czymkolwiek, oczyma wyobraźni widziałam już paniczne biegi po wszystkich możliwych sklepach przez cały weekend. Ale udało się! Moje dziecko znalazło sukienkę idealną, więc kamień z serca :). Drugą połowę poranka mogłam poświęcić na szukanie nieszczęsnego paska do maszyny. I tak po wizycie w hurtowni, u krawcowej, w serwisie zostałam wreszcie skierowana do sklepu, który w życiu nie przyszedłby mi na myśl. Nie mieli co prawda tego paska, ale sprowadzą go dla mnie. Na poniedziałek... Czyli mam przymusowy urlop. Grrr... Niedobrze. Tak sobie myślę, że może to znak jakiś. Od pewnego czasu myślę o nowej maszynie. Oto moje wymarzone cudo, Juki ddl 8700:

Nie ma ktoś czasem nadprogramowych 2 tysi? ;)

Strasznie się rozpisałam (bo nie mogę szyć ;)). Wrzucę jeszcze szybkie fotki pracowni:





I żeby nie było, że nic nie robię, nowe modele sprzed "rewolucji":





Dlaczego blogger przestał centrować zdjęcia???

2 komentarze:

Swan pisze...

Przy pisaniu posta , dodając zdjęcia wybierz już jaki rozmiar mają mieć , a następnie zaznacz zdjęci i kliknij w górnym pasku narzędzi , na wyśrodkowanie. Tak to automatycznie tekst ( i zdjęcia ) są wyrównywane do lewej strony posta. Następnie daj na "normalny" tryb , i ta da, szybko i przyjemnie zdjęcia ładnie wyglądają dla oka :)
Też miałam problemy z dodawaniem zdjęć gdy blogger się pozmieniał , ale teraz daję sonie jakoś radę.
Kopertówki świetne ! Wiem że , wykonanie tego to zapewne ciężką praca, ale i tak uważam że , największe brawa powinny być za sam pomysł czegoś takiego. Gratuluję ;)

craft_factory pisze...

Blogger chyba się już "naprawił", bo zdjęcia znów pojawiają się na środku, tak jak mu każę :). Dzięki za miłe słowa :)

Prześlij komentarz