No i stało się. Moja pierwsza torebka zaistniała, w końcu wyszła ze sfery wyobraźni. Oj długo się do niej przymierzałam. Bo wiecie, żeby była jasność - Wy tu jesteście świadkiem cudu :). Jakubowska jeszcze miesiąc temu nie lubiła igieł. Zwykłe przyszycie guzika opatrzone było zrzędzeniem i było odwlekane do granic możliwości. Nie wiem co się stało. Dziś czuję się tak, jakbym robiła to od zawsze. No nie powiem, zdarzyło mi się przyszyć palec do kuferka, tudzież etui do dżinsów. I nie powiem, żeby kłucie nie bolało. Boli. I towarzyszą temu różne "zaklęcia". Ale. Ale powstaje coś fajnego. I to jest przyjemne. Silniejsze niż obawy wszelkiej maści. U mnie koniec z upychaniem portfela po kieszeniach. Jakubowska ma w końcu torebunię na drobiazgi :). Ta jest moja. Dla innych się szyją :).
DO KAWY #267 – kino, lektura, pasja
2 lata temu
3 komentarze:
Ta torebka jest przepiękna! A ja właśnie szukam czegoś na wioasnę... daj znać jak będziesz miała wolny termin na zamówienie :*
Aniu, po 15 marca, a najlepiej daj na maila znać co byś chciała to się przygotuję :)
dobrze :)
dzisiejsza torebka z fioletowymi kwiatami też piekna, ale jak doa mnie to szykj się na taką samą tylko że z niebieskimi kwiatami :)
Prześlij komentarz