środa, 20 czerwca 2012

KOMERSOWO

Wczoraj moje młodsze dziecię miało komers na zakończenie podstawówki. Boszszsz... jak ten czas leci... Tak doskonale pamiętam kiedy to-to biegało w pampersie, nie dawało spać w nocy i kazało się nosić na rękach. A teraz mam już w domu dorastającą pannę. Kiedy to się stało?
Ale wiecie? Skarżyłam się niedawno na złośliwość rzeczy martwych. Muszę to odszczekać. Po założeniu nowego paska moja maszyna chodziła pięknie. Przez jeden dzień! Na szczęście to był akurat ten dzień, kiedy musiałam uszyć córce obiecaną kopertówkę. Udało mi się uszyć dwie sztuki i skończyć jedną rozgrzebaną wcześniej torbę. Potem maszyna padła... Coś mi się wydaje, że zwyczajnie ją zajechałam :(. Ale cóż, dzięki temu moje marzenie o JUKI przestało być marzeniem i stało się bardzo pilną koniecznością. W piątek będzie u mnie, jupi! Trochę się boję, bo to moja pierwsza przemysłówka, ale w sumie zwykła maszyna też mnie przerażała, a jakoś z nią sobie poradziłam nigdy wcześniej nie szyjąc. Strach miesza się więc z podekscytowaniem, bo czuję, że teraz to dopiero będę mogła zaszaleć :).
Na zdjęciu mój Kajutek z maminą kopertówką:




A tutaj druga kopertóweczka z tej serii:




I jeszcze torebka w pasy:


0 komentarze:

Prześlij komentarz